Autor: Rachel Cohn
Tytuł: Beta
Tytuł oryginalny: BETA
Liczba stron: 316
Książka Beta opowiada o życiu klonów i ludzi na " magicznej" wyspie Dominium. Dominium jest wyjątkowe, gdyż jest tam tlen premium, czyli czysty tlen, oprócz tego wokół wyspy roztacza się morze Io. Ma ono wyjątkowe właściwości i sięga tylko w niewielkim promieniu od wyspy. Io jest oddzielone od reszty oceanu ze względu na swoja wyjątkowość. Jednak chociaż Dominium jest takie wyjątkowe nie każdy może tam mieszkać. A tak naprawdę prawie nikt,gdyż tylko najbogatsi ludzie na świecie maja wystarczająca ilość pieniędzy aby kupić sobie posiadłość na Dominium. Jednak Dominium ma swoje minusy, przez swoje wyjątkowe właściwości na wyspie nie są wstanie pracować ludzie,gdyż atmosfera powoduje kompletne rozluźnienie u ludzi, przez co służący nawet nie próbowali udawać, ze pracują. Dlatego na wyspę sprowadzono Doktor Lusardi. To ona stworzyła klony ludzi, aby na wyspie byli służący. Jednak, aby klon mógł dobrze wykonywać swoja pracę, nie może mieć duszy. Jednak, żeby klon nie miał duszy, ciało nieżywego człowieka musi być znalezione w ciągu 48 h od zgonu. Doktor Lusardi z początku tworzyła same dorosłe klony. Jednak ostatnio zaczęła tworzyć nastolatki. Jedna z nich, Elizja, została uznana przez Doktor jako najbardziej udana nastolatka-klon. Na początku swojego życia trafiła do butiku na wyspie razem z inna beta-nastolatka, Becky. Jednak Becky nie była tak udana jak Elizja. W ciągu paru dni Elizja zostaje kupiona przez panią Bratton. Trafia, wiec do domu gubernatora.Elizja nie ma być służąca,wręcz przeciwnie jej praca wydaje się wyjątkowo prosta, ma spędzać czas z dziećmi Bratton'ow, Ivan'em i Liesel. Z Ivanem ma trenować, gdyż już wkrótce będzie wyruszał do Bazy Wojskowej na Kontynencie. Natomiast z Liesel, ma się po prostu dobrze bawić,pływać z nią w basenie i przychodzić do niej w nocy, gdy przyśni jej się coś złego. Tak mijają pierwsze tygodnie życia Elizji. Wkrótce później poznaje Tahir'a, chłopca który miał wypadek i w teorii przeżył. Poznaje go dopiero, gdy Tahir wrócił z BC, Biome City, ze szpitala. Elizja od razu zakochuje się w nim, chociaż mówiono jej ze nie ma uczuć. A jednak....Elizja dochodzi do wniosku, ze jest defektem, ale nie zdradza tej tajemnicy nikomu, gdyż nie chce zostać zdezaktywowana. Oprócz tego pewnej nocy odwiedza ja gubernator. Elizja z początku nie wie o co chodzi, a gdy już się domyśla, nie wie co ma zrobić. Na szczęście pojawia się Ivan i do niczego nie dochodzi. Z samego rana Elizja postanawia poradzić się Xanthe, służącej, co ma zrobić w takiej sytuacji. I znowu spotyka Tahira..chłopca, za którym szaleje, ale tym razem zostaje wypożyczona do jego domu. Tam dowiaduje się strasznej tajemnicy, której wam nie zdradzę. Od tego momentu życie Elizji zaczyna się, kolokwialnie mówiąc, walić. Czy tajemnica Elizji wyda się i zostanie zdezaktywowana? Czy może uda jej się uciec z Tahirem, jej chłopakiem? Co stanie się z służącą Xanthe? A co zrobi Ivan i jaki będzie mieć to wpływ na życie Elizji?
" Abym ja mogła powstać, ona musiała umrzeć."
We wcześniejszej części mojej recenzji wspomniałam chyba raz słowo BETA. To słowo jest ważne, dlatego, ze z wcześniejszego fragmentu nie dowiadujemy się co ono oznacza, a w ogóle dlaczego jest tytułem książki. Wiec tak szczerze nie ma definicji słowa beta. Jest ono jednak związane z klonami, a dokładnie z nastoletnimi klonami. Klony tak nazwane oznaczają to, że są dopiero w fazie testów, produkcji. Nie są idealne, mogą mieć pewne niedociągnięcia. Przeważnie beta-klony nie są na sprzedaż, oprócz Elizji, gdyż była idealna. Kolejne zagadnienie dezaktywacja klona. Takie postępowanie jest konieczne, gdy klon, czy dorosły czy nastoletni okazuje się defektem, zaczyna odczuwać,buntować się. Dezaktywacja możne zostać przeprowadzona w szybki sposób, zastrzelenie, zrzucenie z klifu, bądź w długi bolesny sposób w lecznicy. W lecznicy klonu są torturowane, operowanie bez uśpienia, znieczulenia. I kolejne zagadnienie defekt czyli klon który odczuwa, jest nieposłuszny. na temat tego zagadnienia, krotko i na temat. Jeszcze zostały dwa zagadnienia Pieczary Buntu i Giganty. Giganty to wielkie, wręcz gigantyczna fale poza wodami Io. Pieczary Buntu wyspa niedaleko Dominium, na której ukrywają się zbiegłe klony, defekty. Wyspa nie należy do Dominium, ale do Kontynentu.
" Znasz zasady na Dominium [...] Patrz,ale nie dotykaj."
Chyba czas na podsumowanie, wiec kolejna książka, która jest kompletnie inna.Nie opowiada o wampirach, wilkołakach, tylko klonach. Duże zaskoczenie z mojej strony jeśli chodzi o pomysł na tematykę książki. Kolejny plus to, ze są dialogi, nie jest ich bardzo dużo, ale myślę, ze wystarczająco,przynajmniej jak dla mnie, a ja naprawdę lubię jak jest pełno dialogów w książce. Fajna okładka, wiem wiem książki nie powinno oceniać się po okładce, ale bądźmy szczerzy, większość z nas patrzy na okładkę, jeśli jest brzydka nawet nie chcemy przeczytać o czym jest książka. Poza tym okładka nic nam nie mówi, na temat historii, o której później będziemy czytać. Aha a jeśli chodzi o język książki,jest ona napisana prostym, przyjemnym językiem. A treść? No własnie to jest najtrudniejsze do ocenienia pierwsza cześć książki z początku trochę mnie nudziła, ale książki nie odłożyłam, akcja była dość powolna, no ale druga.. tam za to było pełno wydarzeń. Jedno po drugim. I jak ocenić całokształt treści? Na pewno druga część zasługuje na wysoka ocenę, a pierwsza nie była zła,tylko akcja trochę zbyt wolno się toczyła, a to może zniechęcać do książki, i niektórzy mogą ja odłożyć zbyt szybko, a szkoda by było gdyż książka jest naprawdę dobra.Hmmm.. No wiec chyba czas na ocena całkowitą. Treść, język, sposób napisania.
"Ojciec twierdzi,ze na swój sposób każdy jest defektem. I ludzie i klony. Sadzi, ze to określenie jest narzędziem zastraszania mającym skłonić niepokornych do uległości. Mówi, ze to tylko słowo, nic więcej."
Ocena: 9/10
Za dużo szczegółów zdradzasz! Przecież czytelnik sam chciałby dowiedzieć się, czym są klony itd. A Ty to zdradzasz :(
OdpowiedzUsuńPoza tym za dużo streszczenia za mało recenzji właściwej. W szkole uczyłam się, że 1/3 to powinien zajmować opis książki, a 2/3 Twoja opinia. U Ciebie jest zupełnie na odwrót...
Na koniec zwrócę Twoją uwagę na szczególiki jakimi są znaki interpunkcyjne i polskie znaki. Mnie naprawdę irytuje to, że niektórzy 'blogerzy' zamiast np. "że" piszą "ze".
Jeśli to poprawisz, to chętniej będę zaglądać na Twojego bloga :)
Pozdrawiam!
Dziękuję za uwagi, postaram się poprawić. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń