poniedziałek, 30 marca 2015

Kocham Nowy Jork- Isabelle Lafleche




Autor: Isabelle Lafleche 
Tytuł:  Kocham Nowy Jork 
Tytuł oryginalny: J'Adore New York 
Liczba stron: 383
Wydawnictwo: Literackie

A teraz przedstawię Wam Waszą przyszłość, mieszkacie we Francji od 6 lat pracujecie w wielkiej firmie prawniczej. Nagle los się do Was uśmiech a i przenosicie się do Nowego Jorku, gdzie macie większa szansę na bycie partnerem. Poznajecie nowych współpracowników, lepszych i gorszych, a także odnawiacie stare znajomości. Oprócz tego udaje Wam się znaleźć drugą połówkę.  Wydaje się, ze lepiej być nie może, po prostu pełnia szczęścia. Tak tez wygląda życie Catherine, jednak sprawy wcale nie są takie proste, na jakie wyglądają. 


Książkę zabrałam ze sobą do Holandii więc liczyłam na lekką historię o prawniczce,a  dokładnie o jej życiu prywatnym, a nie zawodowym. I właśnie to dostałam. Autorka używa kancelarii do tego, aby Catherine mogła poznać różne osoby, ale samych spraw nie przedstawia. Trochę szkoda, bo z pewnością sprawiłoby to, że książka nie byłaby taka prosta. Jednak licząc, ze dostanę lekką powieść, nie zawiodłam się.


To co było całkiem irytujące to pisanie wszędzie marek, czy to ubrań, czy telefonów. Używanie Diora przy sprawie było zrozumiałe, ale podkreślanie markowych ubrań i tak naprawdę wszystkiego nie miało sensu, chyba, że autorka chciała pokazać, że zna projektantów. 


Patrząc na postacie nie wiemy kim one są. Nie jest to zdecydowanie aura tajemniczości, tylko po prostu prawie wszystkie  postacie są płaskie. Catherine, główna bohaterka, jest osobą, która od początku do końca została przemyślana przez co można ja poznać, tak samo zresztą dzieje się z jej asystentem, ale osoby poboczne, rzadziej występujące są całkowicie pozbawione charakteru. O ile może pomysł i był  na wszystkie osoby występujące w książce, o tyle autorka po prostu nie potrafiła temu podołać i zawaliła sprawę. 

Kolejnym minusem książki jest przewidywalność. Część wydarzeń nie ma sensu i lepiej gdyby autorka je pominęła lub pokazała w inny sposób. Patrząc choćby na przyjazd mamy Catherine w odwiedziny, widzimy, że całość nie ma sensu, gdyż Catherine nie ma czasu, a nagle dwa zdania później już ma, gotuje obiad i motywuje wszystkich, żeby dobrze przyjęli jej matkę. Natomiast wydarzenia, które już ten sens posiadały były po prostu słabo, krótko, w paru zdaniach opisane, a szkoda, bo gdyby dobrze je opisać i owiać aurą tajemniczości, książka mogłaby wiele zyskać. 

Jak można się domyślić język jest prosty, potoczny, co zresztą świetnie się wpasowało w klimaty książki. Autorka nie próbowała na siłę udawać prawniczego języka, jedynie go liznęła, tak aby zachować spójność w historii. Można więc uznać, że język jest plusem tej powieści. 

Podsumowując, książka jest lekką, dość niedopracowaną powieścią. Przewidywalność i czasem brak sensu w akcji, a także wiele płaskich postaci spowodowały, ze nie jest to nic specjalnie interesującego. Zdecydowanie język jest przyjemny, dzięki czemu książkę pochłaniamy w chwilę. Więc jeśli macie trochę czasu i chcecie spędzić miło wieczór z lekką lekturą, to w Kocham Nowy Jork zdecydowanie to znajdziecie.

OCENA: 5/10 


Za ksiązkę dziękuję wydawnictwu Literackiemu! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania, jest dla mnie ważny. Każdy komentarz biorę sobie do serca. Skoro już tu jesteś to zostaw po sobie jakiś ślad. Za każdy z góry dziękuję. <3